22/11/2017

Biszkek, Kirgistan, cz. 1.

Mimo iż za czasów radzieckich Biszkek został wybrany jednym z najbardziej zielonych miast w całym Związku Radzieckim, obecnie pewnie nie zachwyci zbyt wielu turystów. Nawet na listach miejsc wartych odwiedzenia w Kirgistanie zajmuje dalsze pozycje. Według mnie jednak to ciekawe miasto i na pewno warto poświęcić mu chwilę uwagi.

Na początku zdziwienie może budzić fakt, że lotnisko Manas w Biszkeku oznaczone jest kodem FRU, który na pierwszy rzut oka mało ma wspólnego z nazwą miasta. Kod pochodzi od Frunze - pod tą nazwą Biszkek funkcjonował w latach 1926-1991 (od nazwiska dowódcy Armii Czerwonej - Michaiła Frunze). Jeszcze wcześniej powszechna była nazwa Piszpek. Po uzyskaniu w 1991 r. niepodległości przez Kirgistan, Biszkek wciąż rozwija się, nadal rośnie w nim dużo drzew, a mieszkańcy mają do dyspozycji wiele parków, jednak tempa jego rozwoju nie można porównać np. do sąsiedniego Taszkentu. Budynki publiczne opuszczone przez Rosjan poddano modernizacji, jednak z wyglądu są świadectwem czasów, w których je wybudowano. Przez ostatnie 2 dekady nie powstał żaden większy gmach publiczny. Kirgizi wiodący przez całe stulecia nomadyczny tryb życia, nie przywiązują dużej wagi do wyglądu swoich budynków państwowych, a kraj potrzebuje pieniędzy na ważniejsze cele. I ta argumentacja do mnie przemawia :) Budynki to nie jedyne pozostałości po czasach radzieckich. W centralnych miejscach Biszkeku wciąż można spotkać pomniki Lenina, czy Marksa i Engelsa. To naprawdę nietuzinkowe miasto, które warto odwiedzić przy okazji wizyty w Azji Centralnej.

Plac Ała-Too - pierwszego dnia pogoda nam nie sprzyjała:

Wspomniany pomnik Lenina:

Budynek parlamentu:

Muzeum Michaiła Frunze - w środku muzeum znajduje się dom, w którym Frunze się wychowywał:

Marks i Engels ucinają sobie miłą pogawedkę :)

Pomnik Kurmanjan Datka